Pamiętacie rok 2016? Każdy z nas został zasypany listami z banków, gdzie pod groźbą pozbawienia dostępu do rachunku bankowego należało zaprzeczyć rezydencji podatkowej w USA. To była FATCA (Foreign Account Tax Compliance Act).
Do czerwca b.r. spodziewajcie się powtórki, tym razem pod hasłem EUATCA (European Union Account Tax Compliance Act). Nie wiadomo jeszcze, czy operacja odbędzie się pod tym, czy pod innym skrótem. Wiadomo natomiast, że będzie obowiązkowym złożenie samodonosu – określenia kraju rezydencji podatkowej. Na nic NIP, na nic PESEL, pomimo, że w formularzach określamy kraj rezydencji podatkowej. Dane trafią do szerokiej audiencji – od banków do urzędów skarbowych w krajach UE i poza nią.
Cel: wykrywanie oszustw podatkowych, zapobieganie praniu pieniędzy, tropienie oszustów – standardowy zestaw.
Nas dopadają wątpliwości, przez które przebija promyk nadziei. Odkąd pamiętamy, podatnik jest z założenia krętaczem usiłującym coś ukryć przed wszechwładnym fiskusem. Czyżbyśmy dożyli czasów, że oświadczenie obywatela przyjmuje się z definicji jako prawdziwe?
Jeżeli tak, jako obywatele z chęcią wypełnimy kolejne formularze. Jeżeli nie, powołajmy się na prawo oskarżonego do odmowy składania zeznań w swojej sprawie.